Najadanie się przed snem ( a właściwie o dowolnej porze po posiłku spożytym późnym popołudniem) powoduje nagromadzenie się trójglicerydów i cholesterolu, ponieważ sen to dobry czas na spalanie tłuszczu. To dobra rada. Sen jest doskonałą okazją do spalania tłuszczu, ponieważ w nocy wydziela się potrzebny do tego glukagon mimo braku fizycznej i umysłowej aktywności.
Przekąski przed snem wykolejają ten proces, czego rezultatem jest gromadzenie się tłuszczu w wątrobie powodujące jej stłuszczanie. Stłuszczona wątroba traci zdolność przechowywania nadmiaru glukozy w formie glikogenu. Ta nie może więc być wykorzystywana przez glukagon, czego efektem jest wzrost jej poziomu we krwi, a w konsekwencji także wzrost produkcji insuliny. W ten sposób organizm próbuje sobie poradzić z nadmiarami i sprowadzać stężenie glukozy do normy. Cały ten proces, przebiegający w sposób dość schizofreniczny, może tłumaczyć występujący u niektórych osób wzrost jej poziomu na czczo mimo spożywania niewielkich posiłków w ciągu całego dnia zgodnie z zaleceniami diabetologów.
Taki stan w połączeniu z komórkową insulinooprnością tłumaczy również konieczność zwiększania dawek leków leków mających utrzymywać glukozę w granicach normy.
Cóż więc z tym fantem zrobić? Oto odpowiedź: zamiast koncentrować się wyłącznie na obniżaniu poziomu glukozy i cholesterolu, trzeba korygować drogi metaboliczne, poziomy hormonów i rosnące stężenie insuliny. Inaczej mówiąc, trzeba troskliwie zaopiekować się trzustką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz